Data: 01.03.2014r
Trasa: Suchorze- Mielno- Łysomice- Łysomiczki- Dębnica Kaszubska- Grabin- Kusowo-
Słupsk 28 km
Prowadzący trasę: Marceli Piec
Liczba uczestników: 7
Po słonecznym tygodniu sobotni poranek objawił się niestety deszczem, co zniechęciło
niektórych wcześniej zapowiadanych uczestników. Na autobus Nordexpressu odjeżdżający
o godzinie 8.15 stawili się zatem: Marcel, Mecenas, Maryla, Krzysiek, Jurek z Redy,
Lider Klubu Seweryn oraz pierwszy raz obecny na klubowej wędrówce Zbyszek- kapitan
żeglugi wielkiej, który oczywiście od razu uzyskał przydomek "Kapitana". Nie zdążył
natomiast na autobus Silvester z USA, który próżno starał się potem nas gonić. Tak więc
jedynie siódemka wędrowców wysiadła na przystanku w Suchorzu i na początku udaliśmy się
zwiedzać dawny poniemiecki cmentarz. Tak, jak w ubiegłym tygodniu, lecz coraz bardziej
widać było oznaki zbliżającej się wiosny. Na starym cmentarzu pojawiły się już zawilce,
rozśpiewały się ptaki, zaś z pól rozlegał się żurawi klangor. Pod sklepem w Suchorzu
Mecenas spotkał Ryszarda- dawnego kolegę z kursu prawa jazdy, zamieszkującego w Mielnie
i hodującego trzodę chlewną. Rysiek zabrał Mecenasa na przejażdżkę po planowanej trasie
aby wiedział gdzie można zobaczyć ciekawe zakątki i okazy przyrodnicze, a potem odwiózł
go z powrotem. Otrzymaliśmy też "na drogę" słoik ze świeżonką oraz szynkę. Po przejściu
przez Mielno i kupnie chleba w miejscowym sklepie, weszliśmy do dużego kompleksu leśnego
i potem aż do Łysomiczek wędrowaliśmy tylko przez las. Krajobraz był urozmaicony, droga
nieraz wiodła wąwozami, pojawiały się też strumienie i stawy. Właśnie obok tych stawów,
kierując się wskazówkami Ryszarda, obejrzeliśmy pomnik przyrody- majestatyczną niczym
sekwoja, 38 metrową sosnę. Po kilku kilometrach pojawiły się znaki ścieżki przyrodniczej
w Łysomicach, my jednak szliśmy cały czas prosto aż doszliśmy do szosy biegnącej z Dębnicy
do Podwilczyna. Skierowaliśmy się na północ i w Łysomiczkach na łąkach przy rzece Słupi
urządziliśmy dłuższy postój pod wiatą. Pogoda się poprawiła, pojawiło się słońce, więc
miło biesiadowało się, mając widok na rzekę .W mig spożyliśmy cały chleb oraz słoik świniny,
zapijając napojem z drewnianego bukłaczka. Był też czas na gawędy podróżnicze w których
celował Kapitan, który przecież opłynął cały świat. Ponieważ aktualnie mówi się o Ukrainie,
Kapitan opowiedział jak to kiedyś został ugoszczony przez ukraińskich milicjantów.
Najciekawsza była jednak jego opowieść o pewnym banku w Szanghaju, charakter tej pracy
wzbudził zainteresowanie a wręcz zapał Seweryna, który- mimo iż uznał, że taka praca jest
na dłuższą metę nudna- to jednak tak przyjemna i rozładowująca emocje, że chętnie
popracowałby tam przez pewien czas. Po biesiadzie i odpoczynku, już nie tak szybkim tempem,
udaliśmy się w stronę Dębnicy Kaszubskiej. Tam klubowi "zawodowcy" w osobach Krzyśka i
Marcela, uznali, że dzisiejsza trasa była dla nich zbyt krótka, i po uzupełnieniu zapasów
paliwa na drogę, postanowili wracać piechotą do Słupska. Pozostali, zgodnie z planem, do
Słupska powrócili autobusem, Jurek bowiem śpieszył się na pociąg, a Mecenas- na wiec poparcia
dla Ukrainy, który odbywał się w usteckich bunkrach "Baterii Blüchera". Marcel i Krzysiek
nie musieli się śpieszyć, więc nie forsując tempa, wędrowali powoli, napawając się pięknem
przyrody. Nastroiło to Krzyśka do wspomnień o jego koleżance zwanej "Bola" cechującej się
prześlicznymi długimi włosami oraz cudownym uśmiechem śnieżnobiałych zębów. Nadto posiada ona
tak wysoki intelekt i zasób wiedzy, że nawet wszechstronnie wykształcony Krzysiek przyznaje,
że w rozmowach z nią czuje przepaść intelektualną, jaka ich dzieli. Tak opisał zalety tej
cudownej istoty, że miło byłoby ją gościć na klubowej wędrówce. Z kolei Marcel przedstawił
zalety gospodarstwa agroturystycznego obok Koszalina, gdzie mieści się też stadnina koni
i gdzie moglibyśmy zorganizować wędrówki klubowe. Tak więc idąc wolno i gawędząc Marcel z
Krzyśkiem dotarli w godzinach wieczornych do Słupska.