Data: 14.05.2016r
Trasa: Główczyce- Skórzyno cmentarz- Równo- Klęcinko 8 km
Prowadząca trasę: Teresa Janusewicz
Liczba uczestników: 10


W tą sobotę mieliśmy uczestniczyć w wycieczce przyrodniczej prowadzoną przez 
Ewę Moorhexe, ale z uwagi na to, że musiała jeszcze zostać w Altemöse w 
Niemczech, niejako "awaryjnie" został zorganizowany w tym terminie przez 
Marka i Teresę kultowy już rajd "Kawy penitencjarnej". Jak wiadomo wszystkim, 
jeszcze z czasów wędrówek "Z Głosem Pomorza w plener", Marek warzy specyficzną 
kawę, bardzo mocną i upajającą, której receptura jest pilnie strzeżoną 
tajemnicą. Napój ten bywał już wielokrotnie degustowany na wędrówkach oraz..
cytowany w poezji romantycznej /"przy blasku księżyca z zarośli rozbrzmiewa 
pieśń słowicza, której dźwięk upaja jak kawa Marka Janusewicza"/. Zawsze co 
roku, wiosenną porą odbywa się w okolicach Główczyc rajd pieszy poświęcony nie 
tylko zwiedzaniu  ale przede wszystkim konsumowaniu wielkich ilości tej 
wspaniałej mikstury. Dlatego też swoją obecnością zaszczycił nas sam wielki i 
wspaniały Jan Kiśluk, najwybitniejszy turysta Pomorza- co oczywista nie mógł 
być kierowcą, lecz został przywieziony przez Tadka Krawczyka. Przed godziną 
10-ą zameldowała się w Główczycach grupa która przyjechała ze Słupska w 
składzie- Halinka, Krystyna, Halszka, Jurek z Redy i Mecenas, zaś z Żoruchowa 
doszedł wybitny piechur i degustator-Krzysiek. Pod wodzą Teresy ruszyliśmy na 
trasę podczas gdy Marek i Janek pozostali na hacjendzie przygotowywać biesiadę 
i testować różnorakie "wkłady do kawy penitencjarnej". W odróżnieniu od 
ubiegłorocznego rajdu, który, jak pamiętamy, odbywał się w strugach deszczu, 
tym razem była przepiękna pogoda, co pozwalało na zachwycanie się urokami 
majowej przyrody. Wyruszyliśmy najpierw pylistą drogą przez pola a po dojściu 
do linii lasu skręciliśmy na północ, kierując się w stronę Skórzyna. Nie 
doszliśmy jednak do tej wsi, bo naszym celem był znajdujący się wcześniej na 
wzgórzu stary cmentarz. Niestety, został on w znacznym stopniu zdewastowany, 
ocalało jedynie kilkanaście zniszczonych nagrobków, co rekompensowała bogata 
i charakterystyczna roślinność jak konwalie i zawilce. Na leśnej polanie, 
kilkaset metrów za cmentarzem nastąpił dłuższy postój z degustacją kawy i 
wykładem naukowym Krzyśka, który zainteresował się książką Simony Kossak "Saga 
Puszczy Białowieskiej". Jako ekolog i przyrodnik zwrócił uwagę, że już wieki 
temu w trosce o puszczę władze zabraniały chłopom wypasu bydła- w tym 
kontekście Krzysiek zwrócił uwagę na problem trudności wypasu bydła i jego 
szkodliwości dla naturalnej przyrody. Po postoju skierowaliśmy się na zachód 
i po pewnym czasie doszliśmy do polnej drogi wiodącej do wsi Równo. Bardzo 
malowniczo prezentowały się widoczne wokół lesiste wzgórza i dzikie drzewa 
owocowe obsypane kwieciem i huczące odgłosami pszczół i trzmieli. Doszliśmy 
do skrzyżowania dróg koło Równa, na południe wiodły dwie takie drogi, jedna  
prowadząca do Klęcina, którą szliśmy na rajdzie "żubrzego szlaku", a druga do 
Główczyc- którą właśnie dzisiaj poszliśmy. Obie te drogi wiodły dawnymi 
traktami, w szpalerach starych drzew, więc trasa na tym odcinku była bardzo 
urocza. Ponaglał już nas telefonicznie Janek z hacjendy, więc po dopiciu 
resztek kawy wyruszyliśmy na metę. Ponieważ trasa była już znana, prowadzili 
tym razem Jurek i Mecenas. Oni to jako pierwsi dotarli na hacjendę "U Benka", 
gdzie Marek i Janek powitali ich "chlebem i solą" tak intensywnie, że rychło 
"chleb i sól" się skończyła, więc Krzysiek został wysłany do sklepu w celu 
uzupełnienia zapasów. Po przybyciu całej grupy odbyła się oficjalna biesiada, 
gdzie głównym daniem była babka ziemniaczana. Mylił się Marek twierdząc, 
że rajd kawy penitencjarnej będzie "dobrą zmianą" dla wędrówki botanicznej- 
już przecież wszyscy wiedzą, że pojęcie "dobra zmiana" ma wydźwięk pejoratywny 
i kojarzy się z chaosem oraz łamaniem prawa i demokracji. A ten rajd był i 
miły i demokratyczny i wcielił w życie Program "500 gram plus" dzięki inicjatywie 
Janka. Radość zmąciła jedynie wiadomość o śmierci kolegi z turystycznych szlaków- 
Andrzeja Stróżeckiego z Zawiercia, którego pamiętamy z rajdów OWRP, był też z nami
w 2012 r na wędrówce do Darłowa. Po pożegnaniu gościnnych gospodarzy oraz Rudzika 
i Elvisa, o 15.30 wsiedliśmy do autobusu, którym wróciliśmy do Słupska.. 

Copyright © 2006-2008 KTP PTTK ORŁY